wtorek, 28 października 2014

Fanpage mają wszyscy, mam i ja :)

Witajcie kochani,

dziś mam dla was króciutki post na temat fanpage mojego bloga :). Otóż to w końcu postanowiłam go założyć! Przede wszystkim po to, aby być z wami bardziej na bieżąco :). Także serdecznie was zapraszam tutaj KLIK! lub też możecie wejść na niego poprzez pasek boczny :). Powoli zbieram rzeczy do nowego rozdania, bo z tego co widzę to za niedługo stuknie mi 100 obserwatorów!





I jak wam się podoba :) ?

Buziaki i do następnego!

niedziela, 26 października 2014

Revlon nr 675 All Fired Up z dżetową kokardką :)



Witajcie,
dawno nie było u mnie recenzji lakieru do paznokci więc trzeba to natychmiast zmienić :). Dzisiaj chcę wam przedstawić kolejny lakier z Revlonu o numerze 675 i wdzięcznej nazwie All Fired Up. Z tym kolorkiem lubię się już od bardzo dawna i chyba najczęściej z wszystkich lakierów, które posiadam gości na moich paznokciach :). Miałam troszkę więcej czasu niż zwykle na malowanie paznokietków, także postanowiłam troszkę je ozdobić. Przypomniałam sobie, że moja koleżanka miała bardzo podobnie pomalowane paznokcie na swój ślub tylko w wersji pink. Stwierdziłam, że tak mała ozdoba jest prosta do wykonania, a jakże efektowna. Do ułożenia kokardki wykorzystałam dżety z zestawu ozdób, które z jakiś rok temu kupiłam w Pepco za 2,99zł.





+ kolor pasujący do wszystkiego :)
+ duża pojemność 14,7 ml
+ ładnie błyszczy nawet bez topcoatu
+ pędzelek nie jest ani za wąski ani za szeroki, 2-3 pociągnięcia i cały paznokieć pomalowany
+ na krótkich paznokciach ( tak jak u mnie ) wystarczy jedna warstwa, na długie potrzeba dwóch
+ nie pozostawia smug
+ dość szybko schnie
+ bez topu wytrzymuje 3-4 dni potem ścierają się końcówki, z topem około 2 dni dłużej - ja swoje malowałam w środę i wczoraj na imprezę poprawiłam tylko końcówki i nadal świetnie wygląda :)

- jak to z lakierami Revlonu bywa dostępność - czasami stacjonarnie można je spotkać w Douglasie lub Pepco za grosze, a tak to tylko zostaje allegro




I jak wam się podoba? Koniecznie dajcie znać na dole :), bo mnie bardzo przypasowały te pazurki :)

Buziaki!

sobota, 18 października 2014

Mój paznokciowy rytuał :)



Witajcie kochani :),
dzisiaj mam dla was mój paznokciowy rytuał, który właściwie zawsze wygląda tak samo :). Zdjęcia powstały na potrzeby konkursu na serwisie DressCloud Klik! gdzie mój nick to kwiatuszek, dlatego też na zdjęciach widnieje ta nazwa :). Jeśli macie tam złożone konta to śmiało jeszcze dziś możecie głosować na moje zdjęcie :), z góry będę bardzo wdzięczna!


Mój rytuał, najczęściej, rozpoczyna się od przygotowania wszystkiego co będę potrzebować oraz włączenia sobie dobrej muzyki i zrobienia kawy lub herbaty w ulubionym kubeczku :). Akurat tym razem musiałam zmyć pozostałości odżywki także przygotowałam płatki kosmetyczne i zmywacz. Do tego odżywkę Eveline, która traktuję jako bazę pod lakier, 2 lakiery z Revlonu w odcieniach: Fired Up i Powder Puff, dłutko do zdobień, zmywacz w pisaku oraz top coat z Miss Sporty:




Następnie właśnie zmywam pozostałości po trzech warstwach odżywki Eveline ( mam akurat tą wersję "Paznokcie twarde i lśniące jak diament" ), dobrze się tutaj spisuje zmywacz z Essence, który ostatnio stał się moim ulubieńcem :) :





Po zmyciu resztek nakładam jedną warstwę odżywki Eveline i czekam aż wyschnie całkowicie:




Gdy odżywka wyschnie, przystępuję do pomalowania wszystkich pazurków lakierem :). Tym razem wybrałam Revlon Fired Up, który jest moją ulubioną czerwienią w kolekcji lakierów. Przy tak krótkich pazurkach w zupełności wystarcza mi nałożenie jednej warstwy po czym czekam aż wyschnie:





W między czasie najczęściej usuwam pisakiem ze zmywaczem pomalowane przypadkowo skórki ;) :




Gdy już paznokcie przy obu dłoniach pomalowałam lakierem bazowym i zdążyły dobrze wyschnąć, postanowiłam na jednym paznokciu, za pomocą dłutka zrobić kropeczki lakierem Revlon Powder Puff - jest to matowa biel, która na czerwieni stała się delikatnie różowa, a po nałożeniu topcoat'u straciła efekt matu:




Po czym odczekuję dobre 10-15 minut i dopiero wtedy nakładam top coat:




A oto efekt jaki uzyskałam :) może nie jest powalający, ale na co dzień w zupełności wystarczy:





I jak wam się podoba mój rytuał paznokciowy? Koniecznie dajcie mi znać jak to wygląda u was, bo jestem bardzo ciekawa :P.

Buziaki!

niedziela, 12 października 2014

Porzeczkowiec - niedietetycznie :P



Witajcie moi mili :),

dzisiaj mam dla was kolejny przepis na przepyszne ciasto. Pomyślicie sobie wariatka, odchudza się, a serwuje takie kaloryczne bomby :P. No cóż była impreza w rodzinie także trzeba było coś upiec, a że robię za cukiernika w domu oczywiście padło na mnie ;). Nie martwcie się, nie zaniechałam przez to ciacho diety, ba nawet nie zjadłam ani kawałeczka, nawet nie wylizałam miski ( jeśli używa się silikonowej szpatułki nie ma szans na to, że zostaną jakieś resztki :P ) także jakoś się trzymam. Przynajmniej przećwiczyłam swoją silną wolę :D. Przepis otrzymałam od przyjaciółki i robi furorę na imprezach. Przejdźmy więc do samego przepisu:






Składniki na biszkopt:
v      3/4 szklanki oleju rzepakowego
v      pół szklanki wody
v      1 szklanka cukru
      v      5 łyżek kakao (płaskich)

Wszystkie składniki umieścić w garnku następnie dobrze wymieszać, zagotować od czasu do czasu mieszając, aż do rozpuszczenia się cukru, po czym całkowicie wystudzić.

Po wystudzeniu mieszanki:
v      5 jajek, białka i żółtka oddzielnie
v      pół szklanki cukru pudru
v      1,5 szklanki mąki pszennej
v      1 łyżeczka proszku do pieczenia
v      1 łyżeczka sody oczyszczonej

Mąkę, proszek do pieczenia i sodę przesiać i odłożyć.
Białka ubić na sztywną pianę, pod koniec ubijania dodać stopniowo cukier, łyżka po łyżce, nadal ubijając. Dodać żółtko po żółtku i ubić do otrzymania gładkiej masy. Wlać całą mieszankę z garnka i dokładnie wymieszać silikonową szpatułką do połączenia się wszystkich składników. 

Dodać przesiane suche składniki i ponownie delikatnie wymieszać szpatułką.

Formę o wymiarach 25 x 35 cm wyłożyć papierem do pieczenia. Przelać do formy ciasto i wyrównać.
Piec w temperaturze 180ºC przez 40 - 45 minut lub do tzw. suchego patyczka. Wystudzić w uchylonym piekarniku. 

Po wystudzeniu ciasto wyjąć z formy, przekroić ostrym nożem na 2 blaty.

Krem z twarogu:
v      200 g masła
v      500 g twarogu ( może być gotowy twaróg z wiaderka )
v      5 łyżek cukru pudru – przy gotowym twarogu dodać mniej

Wszystkie składniki powinny mieć temperaturę pokojową.
Masło utrzeć z cukrem pudrem do otrzymania gładkiego kremu. Dodawać ser ( jeśli mamy zwykły twaróg najlepiej go zmielić co najmniej dwukrotnie ) , porcjami, cały czas miksując.

Ponadto:
v      1 duży słoik dżemu z czarnej porzeczki 

Krem śmietankowy:
v      500 ml śmietany kremówki 36% lub 30%
v      2 łyżki cukru pudru
v      4 czubate łyżki serka mascarpone
v      2 śmietan-fixy ( można pominąć, ale z nimi krem jest bardziej zwarty )

Śmietana kremówka  i serek mascarpone powinny być schłodzone. 
Śmietanę i mascarpone ubić do otrzymania gęstego kremu, pod sam koniec dodając cukier puder.

Dodatkowo:
v      50 g czekolady mlecznej lub gorzkiej


Układanie ciasta:
Jedną część biszkoptu wyłożyć na blaszkę i posmarować połową słoika dżemu z czarnej porzeczki. Na dżem wyłożyć masę z twarogu, wyrównać. Przykryć drugim biszkoptem i posmarować go pozostałym dżemem. Na wierzch wyłożyć krem śmietankowy, wyrównać. Na wierzch zetrzeć czekoladę. Schłodzić w lodówce przez 2-3h.

Przechowywać w lodówce.

Smacznego :)!



Robiłyście już może to ciacho? Koniecznie dajcie znać na dole :). Jeśli nie to koniecznie wypróbujcie, bo znika w mgnieniu oka i smakuje nawet wybrednym osobnikom :D.

Buziaki!

niedziela, 5 października 2014

Ciasto leśny mech, nawet dla odchudzających się :)



Witajcie kochani :),
dzisiaj mam dla was post inny niż zwykle :), a mianowicie przedstawiam wam ciasto o nazwie "Leśny Mech". Jest to bardzo ciekawy sposób na przemycenie szpinaku, bo choć jest go bardzo dużo w przepisie, w ogóle tego nie czuć. Ogólnie każda osoba, która jadła to ciasto nie wpadła na to, że to szpinak jest tutaj głównym składnikiem :). Wszyscy byli zachwyceni wyglądem tego wypieku oraz zaskoczeni jego głównym składnikiem! Ciasto to także upiekłam koleżance na wesele i zostało skonsumowane jako pierwsze ;). A oto przepis:


Ciasto:
650 g mrożonego szpinaku
1,5 szklanki cukru
5 dużych jaj
3/4 szklanki oleju
1,5 szklanki mąki pszennej
1,5 szklanki mąki krupczatki
4 łyżeczki proszku do pieczenia

Masa:
2x Krem karpatka + 800 ml mleka
oraz
1 owoc granatu


Szpinak należy rozmrozić i odcisnąć z nadmiaru wody.

Do miski wbić jajka i wsypać cukier. Ucierać mikserem na wysokich obrotach na gładką masę. Nie przerywając miksowania powoli dodać olej. Następnie wsypać przesianą przez sito mąkę pszenną oraz mąkę krupczatkę i proszek do pieczenia. Na koniec dodać szpinak i ponownie wymieszać.

Blachę (40x25) wyłożyć papierem do pieczenia i przelać na nią ciasto. Piec 60 min w piekarniku nagrzanym do 180 stopni. Gdy ciasto ostygnie, odciąć wierzch i rozdrobnić go na okruszki.

Przygotować krem karpatka wg. przepisu na opakowaniu. Zamiast tego kremu można przygotować np. bitą śmietanę. W takiej wersji ciasto też na pewno będzie pyszne, ale i też bardziej kaloryczne:).

Tak przygotowany krem wyłożyć na ciasto i obficie posypać okruszkami, lekko docisnąć. Wierzch posypać pestkami dojrzałego owocu granatu.





Jadłyście już może? Jeśli nie koniecznie wypróbujcie, a na pewno nie pożałujecie! Szczerze zachęcam do tego :) Oczywiście dajcie znać na dole, czy ciacho przypadło wam do gustu :). 

Buziaki, pa!